Obóz dla internowanych legionistów w Szczypiornie. Fot. NAC Piłka ręczna chyba najmocniej ze wszystkich dyscyplin sportu związana jest z historią odzyskania niepodległości w 1918 roku - zaznaczył prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości wręczenia odznaczeń państwowych z okazji 100-lecia piłki ręcznej w Polsce."Niezwykle się cieszę, że w tym szczególnym roku mogę gościć w Pałacu Prezydenckim i odznaczyć przedstawicieli dyscypliny, która także obchodzi swoje stulecie" - powiedział prezydent. Andrzej Duda przypomniał historię narodzin tego sportu w obozie w Szczypiornie, obecnie jednej z dzielnic Kalisza, gdy piłkę ręczną - jeszcze w odmianie 11-osobowej, w której mecze rozgrywano na otwartych boiskach - zaczęli uprawiać internowani tam w 1917 roku żołnierze Legionów Polskich. Stąd pochodzi właśnie nazwa gry wymyślona przez legionistów: "szczypiorniak". "Dziś piłka ręczna to gra popularna, która wychowała wielu wspaniałych zawodników, a w ciągu ostatnich lat świętowała wiele sukcesów" - dodał i wymienił wicemistrzostwo świata mężczyzn w 2007 roku czy brązowe medale tej imprezy w 2009 i 2015 roku. Podkreślił, że reprezentacja Polski utrzymuje stabilną pozycję w czołówce światowej. "Mamy stulecie odzyskania niepodległości i mamy stulecie polskiej piłki ręcznej. Te ponad 10 procent z tego stulecia, te ostatnie 11 lat, te sukcesy to także państwa zasługa" - zwrócił się do zebranych. "Jesteście państwo tymi, którzy krzewią sport i kulturę fizyczną wśród polskiej młodzieży, co jest związane z rozwojem polskiego społeczeństwa jako społeczeństwa wysportowanego, zdrowego. Bardzo państwu za to dziękuję" - dodał. Prezydent uhonorował 29 osób. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - wyróżnieni zostali działacz z Ostrowa Wielkopolskiego Piotr Bogdajewicz oraz były trener męskiej reprezentacji Bogdan Zajączkowski. Wśród odznaczonych przez prezydenta Krzyżami Zasługi znaleźli się były trener zespołów ekstraklasy Janusz Szymczyk, założyciel klubu Azoty Puławy Jerzy Witaszek, byłe reprezentacyjne zawodniczki Monika Marzec i Sabina Włodek czy sędzia międzynarodowy, a później działacz Marek Góralczyk. Prezydent przekazał na ręce prezesa ZPRP Andrzeja Kraśnickiego flagę państwową Rzeczypospolitej Polskiej wraz z dedykacją, a szef związku wręczył mu okolicznościową statuetkę, będącą kopią rzeźby piłkarzy ręcznych. To nie koniec uroczystości stulecia piłki ręcznej w Polsce. Wieczorem w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie odbędzie się gala jubileuszowa z udziałem prezydenta i jego małżonki Agaty Kornhauser-Dudy.(PAP) af/ pp/
Autorzy wracają do początków piłki ręcznej, zwanej wówczas handbalem, i przywołują także jej przedwojenną opolską historię. Bogato ilustrowana książka przypomina kluby, zawodników (w tym takich, którzy zyskali światową sławę w tej dziedzinie sportu, jak Kempa czy Klempel), zawiera wspomnienia i ciekawe rozmowy z bohaterami
W historii naszego futbolu nie brakuje podobnych zagadek, z których wiele już nie rozwiążemy. Upłynęło zbyt wiele czasu, świadkowie nie żyją, a ocalałe wspomnienia nie pozwalają ustalić prawdy. Są i takie tajemnice, które przestałyby nimi być, gdyby tylko ci, których one dotyczą, zdecydowaliby się o nich opowiedzieć. A oni od lat konsekwentnie milczą. Bohdan Łazuka przed mistrzostwami świata w Hiszpanii śpiewał: „Uśmiechów, radości, kłopotów czy żalu, czego będzie więcej? To tajemnica mundialu, mundialu to tajemnica”. Tajemnic – mniejszych czy większych – mamy w naszym futbolu wiele. Od poniedziałku i meczu z Węgrami wzbogacił się o kolejną. Ile goli Wilimowski strzelił Brazylii na mundialu w 1938 roku? Strasburg, rok 1938, pierwszy start reprezentacji Polski w mistrzostwach świata i od razu mecz z Brazylią. Spotkanie w Strasburgu nasi gracze przegrali 5:6. Do historii przeszedł strzelec czterech goli, Ernest Wilimowski. Wersja o jego obfitej bramkowej zdobyczy jest oficjalna – potwierdza ją w swoich dokumentach FIFA i obowiązuje w każdym polskim źródle. Leszek Jarosz, dziennikarz TVP Sport, w magazynie „Kopalnia. Sztuka futbolu” opublikował efekty swojego dwuletniego śledztwa. Okazuje się, że być może Wilimowski wcale tych czterech goli nie strzelił, a niesłusznie zaliczono mu trafienie Fryderyka Scherfkego. Wątpliwości wzbudza piąta bramka Polaków. Ta ostatnia – ze 118. minuty dogrywki. Nad Strasburgiem już się ściemniało, padał deszcz. Gol padł po zamieszaniu pod bramką Brazylijczyków. – Dziś nie jestem w stanie stwierdzić na sto procent, kto go strzelił. Wiadomo tylko, że ostatnią bramkę dla Polski zdobył Wilimowski lub Scherfke. Ostateczna odpowiedź przyjdzie wraz z obejrzeniem zapisu filmowego, jeżeli oczywiście istnieje. Wtedy bylibyśmy pewni. Albo i nie, bo może tam nie widać dokładnie, kto strzelił? – zastanawia się Jarosz. Dlaczego Pohl na prawie dwa lata zniknął z kadry? Spróbujmy wyobrazić sobie reprezentację Polski bez Roberta Lewandowskiego. A zresztą pozwólmy odpocząć wyobraźni, wystarczy wrócić do ostatniego meczu z Węgrami. Przekonaliśmy się, ile traci kadra bez „Lewego”. Kiedyś na dwa lata z narodowego zespołu zniknął inny wybitny strzelec, Ernest Pohl. Ten, który w 46 meczach kadry zdobył 39 bramek. W książce Antoniego Bugajskiego „Był sobie piłkarz” o powodach tak długiej absencji Pohla opowiada inny reprezentant z tamtego okresu, Stanisław Oślizło. Pamięcią wraca do wydarzeń z października 1962 roku po meczu Polski z Czechosłowacją. – Mieliśmy w hotelu wspólną kolację. Ernest poprosił o kufel piwa i kelner spełnił jego życzenie. Selekcjoner Ryszard Koncewicz zmarszczył brwi, zawołał kelnera i kazał mu zabrać piwo. Wziął je sprzed nosa Ernesta i postawił gdzieś przy dolnym stoliku. Ernest miał jednak ochotę się napić, więc ruszył po zabrane mu piwo. Wrócił, usiadł i zaczął sobie pić. Koncewicz mu tego nie przepuścił. Selekcjoner przyznał, że to on wnioskował o zawieszenia 30-letniego Pohla w prawach zawodniczych. Czy Gadocha wziął pieniądze od Argentyńczyków za pokonanie Włochów? Jest rok 1974. Reprezentacja Polski na mundialu w RFN zapewniła sobie w grupie awans do drugiej rundy, a czekał ją jeszcze mecz z Włochami. Na zwycięstwie naszej drużyny zależało Argentyńczykom, którym zapewniłoby ono dalsze granie. Postanowili więc zmotywować naszych graczy. 30 lat po tamtym spotkaniu Grzegorz Lato zdradził, co usłyszał od Rubena Ayali, reprezentanta Argentyny, z którym później spotkał się w klubie. – Argentyńczycy ustalili, że każdy zawodnik i dwaj trenerzy ze swojej premii za zakładany awans oddadzą Polakom po tysiąc dolarów. W sumie 24 tysiące dolarów. Do przekazania ich zobowiązał się właśnie Ayala. Jako pośrednik zdecydował się zatrzymać dla siebie sześć tysięcy – wspominał Lato. Ayala miał dostarczyć pieniądze jednemu z naszych kadrowiczów. Lato nie wymienił jego nazwiska, ale wkrótce przyjęcie dodatkowego wsparcia skojarzono z Robertem Gadochą. Problem w tym, że nie podzielił się nim z kolegami, z którymi ograł Italię. – Już nigdy nie podam mu ręki – zapowiedział Jan Tomaszewski, kolega z reprezentacji. Gadocha bronił się: – Nie wziąłem ani centa. Z piłkarzami z kadry Kazimierza Górskiego nie utrzymuje już jednak kontaktów. Co Boniek powiedział Deynie przed rzutem karnym w meczu z Argentyną na mundialu w 1978 roku? Na argentyńskim mundialu w kadrze zaczęła zarysowywać się nadchodząca zmiana pokoleniowa – wkrótce władzę mieli przejąć młodsi piłkarze, których niekwestionowanym liderem był Zbigniew Boniek. Starzy zawodnicy nie zamierzali jednak pokornie ustępować miejsca. Biało-Czerwoni mecz w drugiej rundzie z Argentyną rozpoczęli niefartownie – po kwadransie przegrywali 0:1. Siedem minut przed końcem pierwszej połowy mogli wyrównać z rzutu karnego. Do jego wykonania szykował się Kazimierz Deyna, przedstawiciel starszyzny, do którego miał podejść młokos Boniek i zaproponować: – Kaziu, jeżeli nie czujesz się na siłach, to ja mogę strzelać. Deyna nie wycofał się. Uderzył jednak słabo, bramkarz Argentyńczyków złapał piłkę. Czy wpływ na taki strzał miała osobista rywalizacja z Bońkiem? Czy ten próbował go zdeprymować? Były już prezes PZPN wielokrotnie zaprzeczał, że była to rozgrywka między nim a starym liderem. Tamten mecz Polska przegrała 0:2. Po kolejnej porażce, tym razem z Brazylią, odpadła z turnieju. Czy polskich piłkarzy otruto w NRD? Eliminacje do mistrzostw Europy w 1980 roku. Reprezentacja prowadzona już przez Ryszarda Kuleszę pojechała na wyjazdowy mecz do NRD. Po pierwszej połowie prowadziła 1:0, lecz w drugich 45 minutach nasi zawodnicy opadli z sił i stracili dwa gole. Tamta porażka miała duży wpływ na to, że nie awansowali do finałowego turnieju. Reprezentanci utrzymywali, że podczas meczu poczuli się źle i nagle stracili siły. Podczas obiadu gospodarze mieli im dosypać środki, które wywołały u nich kłopoty żołądkowe. Z powodów politycznych aferę wyciszono. Kiedy dwa lata później naszą kadrę ponownie czekał wyjazdowy mecz z NRD, tym razem przezornie zabrano z Polski jedzenie dla całej ekipy. Czy nasi zawodnicy odpuścili mecz z Portugalią, żeby utrudnić awans ZSRR? Tej plotki nigdy nie potwierdzono. Faktem jest, że w 1983 roku w eliminacjach mistrzostw Europy reprezentanci stracili już szanse na awans. Do rozegrania pozostał im mecz z Portugalią. Przeciwnicy pozostawali w grze o awans, a do tego potrzebowali zwycięstwa w Polsce. O wyjście z grupy rywalizowali z ZSRR, którego nad Wisłą – delikatnie mówiąc – nie darzono sympatią. Nasi reprezentanci mecz z Portugalią przegrali 0:1. 15 tysięcy kibiców obecnych na Stadionie Olimpijskim nie przejęło się porażką. Gol dla Portugalii nagrodzono brawami, widzowie ułożyli ręce w charakterystycznym, solidarnościowym geście „V”. – Czy odpuściliśmy z przyczyn politycznych? Ja na pewno nie – odpowiada występujący w tamtym meczu Adam Kensy. – Byłem w tej drużynie nowy. A za innych nie będę się wypowiadał. Portugalczykom bardzo zależało na wygranej. My wpadliśmy w dołek, brakowało wielu gwiazd z hiszpańskiego mundialu. Czy przed IO w Barcelonie polscy piłkarze stosowali doping? Przed wylotem polskich piłkarzy na IO w 1992 roku u trzech z nich wykryto niedozwolone środki. Podwyższony poziom testosteronu miał Dariusz Koseła, Aleksander Kłak i Piotr Świerczewski. Sprawę zamieciono pod dywan, a cała trójka poleciała do Barcelony. Ich trener Janusz Wójcik bronił się, że zawinili kontrolerzy, a „próbki były pobierane w warunkach urągających nie tylko zasadom badania dopingu, ale zwykłej higieny i porządku”. I w ogóle to była zemsta działaczy na nim za to, że organizacyjnie wyniósł kadrę olimpijską nawet ponad pierwszą reprezentację. Po prawie 30 latach do sprawy wrócił Piotr Żelazny w magazynie „Kopalnia. Sztuka futbolu”: „Polski sport szybko poradził sobie z wyrzutami sumienia. Sprawa dopingu piłkarzy przestała interesować opinię publiczną, aż w końcu zaczęła funkcjonować jako historyjka, w której nie wiadomo, co jest prawdą. Tymczasem fakty są jednoznaczne. Trzech zawodników powinno zostać zdyskwalifikowanych i opuścić igrzyska. Tak jak kilka miesięcy wcześniej do Albertville nie pojechało trzech hokeistów złapanych na koksie. Różnica polegała na tym, że Polski Związek Hokejowy zdecydował, że winnych ukarze, a PZPN zrobił, co mógł, by tego nie robić”. Dlaczego Boniek po pięciu meczach podał się do dymisji jako selekcjoner? Zbigniew Boniek poprowadził reprezentację w pięciu meczach: dwa z nich wygrał, jeden zremisował, dwa przegrał i niespodziewanie podał się do dymisji. Zaskoczył wszystkich – piłkarzy, kibiców czy przełożonego. Michał Listkiewicz, ówczesny prezes PZPN, opisuje tamte wydarzenia w autobiografii „Listek”: „Zbyszek nie zwolnił się przez wysłanie rezygnacji faksem, jak opowiadano. Zadzwonił do mnie: – Słuchaj, nie będę wchodził w szczegóły, ale rezygnuję. Mam ważne powody. – To jakiś żart? Nie wygłupiaj się. – Nie chcę teraz o tym rozmawiać. – Zbyszek, umówmy się, nie było tej rozmowy. Za dwa tygodnie przylecisz z Rzymu, usiądziemy i pogadamy. Niech emocje opadną. Nie było tej rozmowy – powtórzyłem. – Decyzja jest nieodwołalna. Do dziś nie mam pojęcia, skąd taka decyzja. Gdy opadł kurz, odezwałem się do niego z pytaniem, co się stało. – Teraz nie mogę, ale kiedyś powiem ci o powodach – obiecał. Wciąż się nie dowiedziałem. Już do tego nie wracam, bo po co?”. Dlaczego Janas nie zabrał na mundial Dudka, Frankowskiego i Kłosa? Reprezentacja Polski w efektowny sposób przeszła przez eliminacje mundialu w 2006 roku. Nauczeni doświadczeniami sprzed czterech lat i przegranym turniejem w Azji, szefowie PZPN pilnowali, żeby tym razem o kadrze mówiło się tylko w kontekście jej gry, a nie wydarzeń spoza boiska. Do pewnego momentu wszystko szło zgodnie z ich planem. A dokładnie do ogłoszeń powołań na turniej. Paweł Janas zszokował pominięciem doświadczonych: Jerzego Dudka czy Tomaszów – Frankowskiego, Kłosa i Rząsę. Do dziś w zasadzie nie wiadomo, dlaczego zdecydował się na tak gwałtowny przewrót w swoim zespole. Jedna z wersji zakłada, że obawiał się, jak zawodnicy z taką pozycją zniosą siedzenie na ławce, bo taką rolę dla nich szykował. Ci bardziej nieprzychylni Janasowi podrzucali tropy, że wpływ na jego nominacje mieli piłkarscy menedżerowie. Dlaczego Sousa zlekceważył mecz z Węgrami i rozstawienie w barażach do mundialu w Katarze? Przez niespodziewaną porażkę na Stadionie Narodowym nasi piłkarze utrudnili sobie drogę do mistrzostw świata i dziś muszą liczyć na szczęście w losowaniu, żeby nie wpaść od razu na Włochów czy Portugalczyków. A żeby było jeszcze trudniej – najbliższy mecz zagrają na wyjeździe. Na razie selekcjoner nie umie przekonująco wytłumaczyć, dlaczego w tak ważnym meczu zrezygnował z liderów swojego zespołu – Robert Lewandowski i Kamil Glik dostali wolne, a Piotr Zieliński rozpoczął spotkanie na ławce. Bez winy może nie być i sam kapitan, który mógł uznać, że potrzebuje odpoczynku i odpuści mecz z Węgrami. A ze zdaniem najlepszego piłkarza na świecie musi liczyć się każdy trener. Znakiem zapytania pozostaje, dlaczego Lewandowski zagrał trzy dni wcześniej ze znacznie słabszą Andorą, a zabrakło go, gdy reprezentacja przeciwko silniejszemu rywalowi musiała zadbać o rozstawienie w losowaniu barażów. Kamera związkowego bloga „Łączy nas piłka” zarejestrowała, jak zaraz po ostatnim gwizdku sędziego meczu z Węgrami, Lewandowski dopytuje Jakuba Kwiatkowskiego, menedżera reprezentacji, jakie mają szanse na rozstawienie w barażach. To może świadczyć, że kapitan nie zdawał sobie sprawy z możliwych konsekwencji porażki z Węgrami.
Wyniki/Kalendarz. Relacje na żywo. Wizytówka polskiej piłki ręcznej na zakręcie. Nerwowe tygodnie w Kielcach. Najlepszy polski klub piłki ręcznej Industria Kielce w tarapatach. Minęły dwa
Autor: Władysław ZieleśkiewiczRok wydania: 2018ISBN: 978-83-63816-14-8Ilość stron: 1348Szybkie zakupy 1-Click(bez rejestracji)14 dni na łatwy zwrotTen produkt nie jest dostępny w sklepie stacjonarnymBezpieczne zakupyStan: BARDZO DOBRY Oprawa: twarda Wymiary (mm): 250 (wysokość), / 175 (szerokość) Kolor: tak (część zdjęć) Opisywane kluby: polskie kluby piłki ręcznej Opisywane dyscypliny: piłka ręczna Statystyki, tabele: tak Opis: Monumentalna praca (1348 stron!) jednego autora, przedstawiająca kompletną historię polskiej piłki ręcznej od 1918 do 2018 roku. Monografia polskiej piłki ręcznej, wydana z okazji jej okrągłego jubileuszu 100-lecia. W pierwszej części książki w krótkich rozdziałach opisano poszczególne okresy historii polskiego szczypiorniaka, prezentując też wiele archiwalnych zdjęć. W kolejnej części zamieszczono 450 biogramów najlepszych polskich piłkarek i piłkarzy ręcznych. Następna część opracowania to wiele różnych zestawień, wykazów i statystyk przedstawiających historię reprezentacji narodowych kobiet i mężczyzn (wyniki i składy z meczów), udział polskich klubów w europejskich pucharach oraz rozgrywki o mistrzostwo i Puchar Polski. Książka opisuje nie tylko historię zmagań o mistrzostwo kraju w piłce ręcznej siedmioosobowej, ale także jedenastoosobowej; w plażowej odmianie handballa oraz popularnej kiedyś hazenie. Zapytaj o produkt
Z tego artykułu dowiesz się: Handball – kilka słów o piłce ręcznej. Początki piłki ręcznej. Handball – zasady. Inne odmiany piłki ręcznej. Handball – najważniejsze wydarzenia. Sukcesy polskich drużyn w piłkę ręczną. MCC Medale – trofea sportowe na zamówienie. Piłka ręczna to jeden z najbardziej dynamicznych sportów
Książka autorstwa Władysława Zieleśkiewicza pt. „100 lat polskiej piłki ręcznej 1918-2018”, wydana staraniem Związku Piłki Ręcznej w Polsce, ukazała się 26 października br. podczas uroczystej gali w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. Wówczas to świętowany był setny jubileusz piłki ręcznej na ziemiach polskich z udziałem 1 600 osób, reprezentujących różne środowiska polskiego sportu oraz wielu zaproszonych gości. Na uroczystości obecny był także prezydent RP, Andrzej Duda, który patronował obchodom, oraz minister sportu i turystyki, Witold Bańka. Gospodarzem imprezy był prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, a jednocześnie Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Andrzej Kraśnicki. Publikacja „100 lat polskiej piłki ręcznej 1918-2018” była prezentem ZPRP dla wszystkich uczestników gali. Następnego dnia omawiana była w programie TVP Sport, gdzie podkreślano jej niezwykły charakter, dużą wartość merytoryczną i piękne wydanie. Publikacja jest pokaźna. Liczy… 1 350 stron i zawiera ponad 1 000 fotografii. Pewna liczba egzemplarzy zostanie skierowana do sprzedaży za pośrednictwem ZPRP w Warszawie i zasili zbiory największych polskich bibliotek. „100 lat polskiej piłki ręcznej” to moja siódma propozycja książkowa dla kibiców i entuzjastów sportu oraz całego środowiska sportowego w naszym kraju. Po „Gwiazdach zimowych aren” (1992), „Encyklopedii sportów zimowych” (2002), „Historii polskiego hokeja na lodzie” (2006), 90 i 95 lat polskiej piłki ręcznej (2008, 2013) oraz „Polskiej siatkówce w liczbach” (2010) przyszedł czas na dużą jubileuszową pozycję związaną z handballem – pisze we wprowadzeniu autor, urodzony w Grzegorzewie, pracownik samorządowy Starostwa Powiatowego w Kole, od niedawna na emeryturze, działacz społeczny i animator kultury, Władysław Zieleśkiewicz. Opracowanie jest zbiorem informacji o polskiej piłce ręcznej, o jej początkach i rozwoju na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci. Przedstawia historię zmagań o mistrzostwo kraju w piłce ręcznej siedmio- i jedenastoosobowej oraz w plażowej odmianie handballa i popularnej kiedyś hazenie. Część biograficzna pokazuje ludzi tworzących historię szczypiorniaka. Publikacja zawiera 450 biografii najlepszych zawodniczek i zawodników oraz zasłużonych działaczy, trenerów i sędziów. Materiały tekstowe i zestawienia wzbogacone zostały ponad tysiącem fotografii przedstawiających znane osoby i istotne fakty z historii szczypiorniaka. Niektóre z nich, pochodzące z prywatnych zbiorów, nie były jeszcze nigdzie publikowane.
. 17 799 442 572 510 235 246 85
100 lat polskiej piłki ręcznej książka